Żyłem w kręgu znakomitych ludzi: artystów, pisarzy, aktorów a wśród nich z Henrykiem Tomaszewskim, Stanisławem Milskim. Z satysfakcją mogę powiedzieć , że moje życie było bardzo bogate. Byłem chłopcem, gdy wybuchła wojna i gdy nadlatywały samoloty na moje rodzinne miasteczko Cieszanów. A po wojnie szkoła, odbudowa miasteczka. Miałem wówczas kontakt z proboszczem Józefem Kłosem, który do Cieszanowa przybył ze Lwowa, gdzie był w parafii Marii Magdaleny proboszczem oraz księdzem Wacławem Świerzawskim, będącym później biskupem i którego moja ciocia Karolina trzymała w Żółkwi do chrztu. Już wówczas w Cieszanowie występuję w teatrze parafialnym, wystawiającym przedstawienie o św. Stanisławie Kostce.
Już od dzieciństwa byłem zauroczony poezją Adama Mickiewicza. Jeszcze w Cieszanowie będąc w szkole podstawowej szereg jego wierszy oraz fragmenty „Pana Tadeusza” znałem na pamięć. Nieprzypadkowo też otrzymałem imię Adam. Po ukończeniu LO w Lubaczowie zostałem przyjęty na wydział aktorski Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi. Po ukończeniu studiów rozpocząłem pracę w Teatrze Rozmaitości we Wrocławiu gdzie występowałem przez siedem sezonów. Później grałem w teatrze w Koszalinie, Opolu, Katowicach, Szczecinie i Wałbrzychu, gdzie już pozostałem. Dzięki temu poznałem cały kraj od morza po Karpaty. I tak czas pędził. W sumie w ciągu 60 lat pracy na scenie zagrałem 314 ról. Otrzymałem wszystkie możliwe odznaczenia przyznawane w czasach PRL a ostatnio Gloria Artis.
Od dzieciństwa przez wszystkie lata pracy „Pan Tadeusz” był mi wyjątkowo bliski . W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku teatr w Wałbrzychu, kierowany wówczas przez Włodzimierza Bilickiego, wystawia „Pana Tadeusza”, w którym zagrałem bardzo entuzjastycznie przez publiczność przyjętą rolę Wojskiego. Chociaż mam swój udział w wielu przedstawieniach, to jednak szczególnie sobie cenie moją obecność w filmie Andrzeja Wajdy „Pan Tadeusz”, gdzie gram role Skołuby. Franciszek, mój dziadek, który w Cieszanowie był organistą i zakładał w tym miasteczku straż pożarną, będąc w Wiedniu kupił „Pana Tadeusza”. Mój ojciec idąc na wojnę jako zmobilizowany żołnierz austriacki, włożył go do plecaka . W czasie działań wojennych w Tyrolu we Włoszech pocisk trafia w jego plecak i w „Pana Tadeusza”. Dzięki temu jego siła uderzenia była już niewielka i ojca książka uratowała . Z tych też powodów miał wielki sentyment do tej książki. Niestety książka spłonęła w pożarze Cieszanowa w 1944 r.
Już będąc na studiach, przyjeżdżając na wakacje, proszony przez ojca recytowałem wybrane fragmenty. Z kolei w Muzeum we Wrocławiu są moje nagrania z planu realizacji „ Pana Tadeusza”. Niezależnie od roli Skołuby kamerą nagrywałem realizacje filmu. Moim serdecznym przyjacielem był Franciszek Pajączkowski dyrektor Ossolineum, który ze Lwowa tę placówkę przeniósł do Wrocławia, w tym cenne archiwalne egzemplarze „Pana Tadeusza”. Ale nadeszła starość, zniedołężnienie. Jednak nie próżnuję. Piszę też wiersze. Ukazały się już trzy tomiki moich poezji. Ich tematyka to refleksja nad życiem, przemijaniem i rodzinnymi stronami. Wyznam też, że obcowanie z poezją zmniejsz moje dolegliwości związane ze starością..
Adam Wolańczyk