Pamięć Tomasz Róg

W Cieszanowie pozostało kilkudziesięciu mieszkańców narodowości polskiej, którzy nie chcieli lub nie mogli opuścić miasta. Były to głównie osoby starsze i chore. W nocy z 3 na 4 maja 1944 r. do opustoszałego i nie bronionego Cieszanowa wkroczyła sotnia UPA dowodzona przez Iwana Szpontaka „Zalizniaka”, wspierana przez ukraińskie bojówki z okolicznych miejscowości.
Po splądrowaniu miasta podpalano metodycznie poszczególne gospodarstwa. Zwarta i w dużej części drewniana zabudowa sprzyjała szybkiemu rozprzestrzenianiu się ognia; całkowitemu zniszczeniu uległo blisko 90 proc. budynków. Upowcy spalili plebanię przy kościele św. Wojciecha. Próbowali dostać się do wnętrza świątyni, nie mogli jednak sforsować zaryglowanych drzwi – podłożyli więc pod nie ogień i odeszli. Kościół ocalał dzięki temu, że z narażeniem życia ugasiła zarzewie Teofila Turczynowska z domu Wilhelm. Podczas ataku UPA zginęła w rożnych okolicznościach część osób, które zostały w mieście. Jeżeli nie zostali przez napastników zamordowani, udusili się dymem w piwnicach lub kryjówkach, a obłożnie chorzy spłonęli żywcem w podpalanych domach. Nieliczni Polacy, którzy ocaleli, pośpiesznie opuścili miasto. 5 maja w godzinach porannych upowcy powrócili do Cieszanowa, by wymordować tych, którzy jeszcze zostali.

– całość w najnowszym wydaniu-