O Karolu Kosteckim Henryk Wolańczyk

  W piątek 22 września 1939 roku, na podstawie podpisanego wcześniej w Winnikach „Protokołu Układu o przekazaniu Lwowa wojskom Związku Sowieckiego”, do miasta wkroczyły oddziały Armii Czerwonej. W historii Lwowa zaczął się nowy okres, najbardziej tragiczny dla Polaków lwowskich, zakończony koniecznością opuszczenia na zawsze ukochanego miasta.

Oficerowie Armii Czerwonej bez dyskusji podpisywali protokół gwarantujący oficerom polskim „osobistą swobodę i nietykalność” – jakby wiedzieli, że ten protokół nie będzie ich obowiązywał. Według tego układu wszyscy wojskowi – szeregowi i oficerowie – mieli opuścić Lwów prowadzącą na wschód drogą Lwów-Kurowice kolumnami pieszymi i samochodami (tylko starsi oficerowie). Według wcześniej danych obietnic ustnych sowieckiego generała mogli pójść dalej, do Rumunii i na Węgry.

Ostatni rozkaz gen. Langnera dla załogi Lwowa nakazywał oficerom zebrać się w gmachu Dowództwa Okręgu Korpusu VI przy placu Bernardyńskim. Stawili się tam jednak nie wszyscy oficerowie. Ci, co się zgłosili na rogatce Łyczakowskiej otoczeni zostali kordonem wojsk rosyjskich i jako jeńcy, wbrew gwarancjom dowództwa sowieckiego – pieszo pognani zostali do Złoczowa.

Do niewoli brano również podoficerów i szeregowców, prowadząc ich w kolumnach pod strażą. (Z takiej właśnie kolumny uciekł ojciec autora niniejszego artykułu, kolumny, która znajdowała się 20 km od Lwowa, była bardzo niebezpieczna dla Polaków – miejscowi Ukraińcy wyłapywali takich uciekinierów ze względu na mundur, buty wojskowe i inne rzeczy).

Naczelnikiem garnizonu sowieckiego Lwowa został generał dywizji Iwanow. Za-jął on służbowe mieszkanie i gabinet po dowódcy Okręgu Korpusu we Lwowie, gen. Langnerze, którego Rosjanie zabrali do Moskwy. Iwanow 3 października, jako naczelnik załogi miasta Lwowa, podpisał rozkaz zarządzający rejestrację oficerów polskich (historyk W. Pobóg-Malinowski identyfikuje gen. Iwanowa z gen Iwanem A. Sierowem). To właśnie Iwanow osobiście aresztował gen. Okulickiego, o którym pisałem w „Kresowiaku”.

Tymczasem część polskich oficerów, którzy nie zgłosili się, zrzucili mundury i powrócili do swych rodzin w innych rejonach Polski, ale znaczna ich liczba pozostała we Lwowie z zamiarem toczenia podziemnej walki, wielu też zamierzało się przedrzeć do polskiej armii we Francji.

16 i 17 listopada 1939 r., jeszcze przed opuszczeniem ziem polskich, marszałek Rydz Śmigły wydał w Kołomyi rozkazy w sprawie tworzenia organizacji podziemnej. Być może, że rozkazy te zanim trafiły do Warszawy, wcześniej dotarły do Lwowa. Już 17 września major Jan Mazurkiewicz, późniejszy „Radosław”, tworzył w Stanisławowie tajną Organizację Wojskową, opierając się na ludziach z siatki przygotowywanej na wypadek wojny.

W tych pierwszych dniach okupacji sowieckiej we Lwowie znalazł się generał dywizji Marian Ja-nusztajtis (w obronie Lwowa powołany na dowódcę Korpusu Ochotniczego do Specjalnych Zadań) oraz zbiegły z niewoli niemieckiej gen. brygady Mieczysław Boruta-Spiechowicz, dowódca Grupy Operacyjnej „Boruta”. Leżał też w szpitalu od 1 października gen. brygady Władysław Anders, dowódca Nowogrodzkiej Brygady Kawalerii, a następnie Grupy Kawalerii. ( Z tym swoim wojskiem gen. Anders przechodził 25 września 1939 r. przez Narol – patrz „Bez ostatniego rozkazu”).

Do Lwowa z Moskwy powrócił też 5 października gen. brygady Władysław Langner. Był jednak pod stałą obserwacją NKWD.

Gen. Januszajtis – najstarszy rangą i wiekiem – stanął na czele tworzonej od 22 września 1939 r. organizacji Polska Organizacja Walki o Wolność. Zastępcą Januszajtisa został gen. Boruta-Spiechowicz.We Lwowie powstawały i inne organizacje tworzone samorzutnie albo z nieznanych nam dziś inspiracji. Tymczasem w Warszawie, w ostatnich dniach września, gen. brygady Michał Tadeusz Karaszewicz Tokarzewski „Torwid” jako dowódca główny organizował Służbę Zwycięstwu Polski, powołując się na rozkaz gen. Rommla. Statut tej organizacji przewidywał tworzenie w każdym województwie odrębnego dowództwa. Aby to zrealizować, wysyłano z Warszawy do miast wojewódzkich w tym i do Lwowa emisariuszy.

Jerzy Węgierski w książce „Lwów pod okupacją sowiecką 1939 – 1941” twierdzi, że pierwszym emisariuszem mógł być dyplomowany mjr piechoty Alfons Kloc, ps. Niewiarowski, który przybył do Lwowa pod koniec grudnia 1939 r. Z początkiem listopada 1939 r. do Lwowa dotarł major dypl. Piechoty Paweł Zagorzewski i nawiązał kontakt z organizacją tworzoną przez ppłk. dyplomowanego piechoty Jana Maksymiliana Sokołowskiego.

Organizacja „Orła Białego” już w październiku utworzyła Centralny Ośrodek Łączności Zewnętrznej, którego przemyski teren dywersyjno – przerzutowy zajmował się przerzutami do Lwowa, a inne rejony przerzucały na Węgry i do Słowacji.

Do Lwowa przybywali z Warszawy w tym czasie inni oficerowie. Kobiety również były kurierkami, m.in. Maria Trojanowska „Rysia”. Najwybitniejszą osobą, która w tym czasie prze-chodziła przez granicę sowiecko-niemiecką i podążała do Lwowa był gen. Michał Tadeusz Karaszewicz Tokarzewski. O przejściu Tokarzewskiego przez granicę wspomina Zofia Solarzowa, która wraz z oficerem Wojciechem Janczakiem odbierała generała na stacji w Łańcucie: „Już kiedy dostrzegłam go w drzwiach wagonu byłam przerażona, tak wyróżniał się wśród podróżnych. Uderzająco „pański” , piękny, ubrany jak turysta, nawet nie taternik, ale alpinista „międzynarodowy magnat podróżujący”. I dalej pisze Zofia: „Przyjechaliśmy po niego wozem chłopskim, nie chciał siadać. Szedł za wozem środkiem ulicy, rozglądał się… Wielu Niemców przystawało, żeby mu się przyjrzeć”.

Po przejściu przez San w nocy z 6 na 7 marca 1940 r. gen. Karaszewicz Tokarzewski został za-trzymany pod Jarosławiem przez patrol sowiecki i aresztowany. Wiadomość o aresztowaniu generała szybko dotarła do Lwowa. W połowie lutego 1940 r. został wysłany do Lwowa z adresem na ulicę Zadwórzańską jako kurier sierżant podchorąży piechoty Karol Kostecki o pseudonimie Kiss.

W książce Zofii Leszczyńskiej „Giną za to, co najgłębiej człowiek ukochać może” część II na str. 391 czytamy: „Karol Kosteecki oficer stałej służby piechoty WP ppor, (1939) por (1944) AK i WiN. Odznaczony m.in. Krzyżem Srebrnym  Orderu Virtuti Militari oraz dwukrotnie Krzyżem Walecznych”.

Urodzony 27 lutego 1917 r. w Stanisławowie, żonaty z Pauliną Folusiewicz, w 1936 r. zdał maturę i ukończył Seminarium Nauczycielskie. Następnie był w Szkole Podchorążych Piechoty w Komorowie k. Ostrowi Mazowieckiej. Brał udział w kampanii wrześniowej 1939 r. w walkach pod Mławą, Modlinem i w obronie Warszawy, gdzie został ciężko ranny. Już od końca 1939 r. związany z SZP–ZWZ w Warszawie. Wysłany jako kurier KG z dyrektywami do Lwowa został aresztowany przez NKWD. Jednak udało się mu zbiec. W tym miejscu musimy odejść od słów Zofii Leszczyńskiej i przejść do relacji Karola Kosteckiego zamieszczonej przez Jerzego Węgierskiego w cytowanej już wyżej książce „Lwów pod okupacją sowiecką 1939 – 1941”.

W 1985 r. zorganizowałem w Narolu sesję popularno-naukową z okazji 400-lecia „Narola Miasta”. Na sesję zaprosiłem Karola Kosteckiego. Na początku września tegoż roku Pan Karol mnie odwiedził w moim domu i dokładnie opowiedział mi wydarzenie, które miało miejsce w połowie lutego 1940 r. Karol opowiadał wówczas: Otrzymałem materiały szyfrowane umieszczone w wydrążonej bambusowej lasce, polecenia ustne, hasło rozpoznawcze, odzew i kontrodzew, 200 rubli i wyjechałem pociągiem z Warszawy do Krakowa a następnie do Łańcuta. W Markowej u sołtysa otrzymałem łącznika, który dowiózł mnie do Leżajska W Leżajsku otrzymałem dokumenty i jako kupiec i dostawca koni dla wojska niemieckiego z nowym łącznikiem udaliśmy się do punktu przerzutowego w Rożańcu. W tej wsi nie było chętnych do przeprowadzenia mnie przez granicę.

Przewodnik z Leżajska zaproponował mi nowy adres nauczycielki Szkoły Podstawowej w Cieszanowie pani Maciejkówny. W czasie kolacji dowiedziałem się, że 19 km od Cieszanowa leży Narol, gdzie mieszka mój szwagier, pracujący na poczcie, zna wielu ludzi z Narola i okolic. Przenocowawszy w Cieszanowie Karol udał się do Narola. Oddajmy na chwilę głos Karolowi: „Pojechałem do Narola i przedstawiłem sprawę szwagrowi, który po kilku dniach skontaktował mnie z przemytnikiem z Baszni, który przyszedł do Narola spoza linii demarkacyjnej po skóry. Odchodził z powrotem następnego dnia. Postanowiłem z nim przekroczyć granicę, która przebiegała w odległości 6 km od Narola. Poczyniłem przygotowania do wyjścia tzn. wyjąłem z laski materiały i zrobiłem z tego małą paczuszkę obszytą czarną tkaniną. Dokumenty i złotówki zostawiłem u szwagra. Ustaliłem hasło, które przemytnik przekaże szwagrowi i wtedy otrzyma zapłatę, a szwagier będzie miał pewność, że przekroczyłem granicę. Późnym wieczorem wyru-szyliśmy do granicy, którą przekroczyliśmy o godzinie 23. Zatrzymałem się u przemytnika do rana, następnego dnia przed południem pieszo dotarłem do stacji kolejowej w Horyńcu, aby pociągiem dojechać do Lwowa. Tu dowiedziałem się, że pociąg ze Lwowa przyjedzie do Horyńca dopiero o godz. 6 rano”. Kostecki postanowił czekać, co okazało się błędem. Stacje kolejowe bowiem były pod stałą obserwacją żołnierzy sowieckich i współpracujących z nimi Ukraińców. Kostecki, chociaż kupił bilet do Lwowa, został aresztowany i po kilku dniach przywieziony został do Lubaczowa.

W Lubaczowie ponownie umieszczono go w areszcie. Pan Karol opowiadał mi: „Była to duża sala z kilkoma aresztantami. Były prycze. Mam przy sobie maleńki pakunek z dokumentami, którego musiałem się pozbyć. Gdyby Rosjanie go odkryli, to czekałoby mnie rozstrzelanie. Musiałem po-zbyć się tych dokumentów. W nocy przyczołgałem się do pieca grzewczego i za piec włożyłem pakiecik z dokumentami. Na śledztwie zapytano mnie gdzie i dokąd idę. Odpowiedziałem, że idę ze Lwowa do rodziny po niemieckiej stronie (to tłumaczenie w wyobrażeniu ruskiego oficera mogło być prawdziwe, mógł przyjechać pociągiem ze Lwowa i dlatego czekał na stacji).

Kosteckiego przywieziono do Lwowa. Przez pewien czas trzymano go w więzieniu. Po 6 miesiącach zwolniono. Wówczas udał się pod wskazany adres na ulicę Zadworzańską. Karol Kostecki na teren Okręgu Lubelskie-go ZWZ przybył w 1941 r. Dotarł do Narola. bo tutaj miał siostrę i szwagra. W Narolu już istniał Związek Walki Zbrojnej zorganizowany w kompanii Narol, a dowódcą tego oddziału był porucznik Michał Bednarski ps. „Złoty Róg”, później używał pseudonimu „Jodła”. Porucznik Bednarski mieszkał w Narolu Wsi.

Po ucieczce z Puław przez Zamość i Tomaszów Lubelski przybył na nasze tereny porucznik Marian Warda, ps. Polakowski. Z Tomaszowa skierowano Wardę do Suśca. Tam realizował zadanie wyznaczone przez „Organizację” z Tomaszowa Lub., której zadaniem było zorganizowanie Rejonu V AK, w skład którego wchodziła „Kompania Narol”. Warda dokonał zmiany na stanowisku dowódcy w Narolu. Dotychczasowy komendant porucznik Michał Bednarski został przydzielony do prowadzenia szkoły podoficerskiej w Puszczy Solskiej. Komendę nad kompanią narolską objął Kazimierz Kostecki.

Na koniec rozmowy w 1985 r., o której wspomniałem wyżej, Pan Karol opowiedział mi: „Ukrywałem się długo aż do 1947 r. Tomaszowskie UB organizowało bardzo często zasadzki na mnie. Postanowiłem więc poddać się LWP. Wiedziałem, że aby przeżyć w więzieniu po otrzymaniu wyroku śmierci  nie mogłem dać się złamać na terenie województwa lubelskiego. Wiedziałem, że w Lublinie, po otrzymaniu wyroku śmierci gen. Świerczewski albo gen. Tarnowski podpisują zgodę na wykonanie wyroku. Postanowiłem poddać się na terenie województwa rzeszowskiego. Tutaj wyroki śmierci były często wydawane, ale rzadziej wykonywane. Istniała więc szansa przeżycia”.

Rozprawa odbyła się 29 VII 1947 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Rzeszowie. Orzekał sąd w składzie: mjr dr Jan Lubaczowski jako przewodniczący, kpr Kazimierz Balicki i kpr Stanisław Cabaj jako ławnicy w obecności prokuratora wojskowego por. Mariana Stokłosy oraz obrońcy mec. Michała Pikora. Sąd uznał Kosteckiego winnym wszystkich zarzucanych mu przestępstw. Wziął pod uwagę wysokie stanowisko, jakie zajmował w organizacji oraz mnóstwo przypisanych mu przestępstw, zwłaszcza odnośnie likwidacji niebezpiecznych dla konspiracji ludzi.

Sąd Wojskowy skazał Kazimierza Kosteckiego na sześciokrotną karę śmierci oraz utratę praw publicznych i obywatelskich, praw honorowych na zawsze oraz przypadek mienia. Na mocy amnestii z lutego 1947 r. zamieniono mu karę śmierci na 15 lat w więzienia. Był więziony na zamku w Lublinie, we Wronkach, Chełmie Lubelskim, w Zamościu, skąd został zwolniony 9 listopada 1956 r.

Sąd Wojewódzki w Rzeszowie postanowieniem z dnia 16 września 1992 r. uznał wyrok WSR za nieważny, bo wydany za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. Karol Kostecki zmarł 14 stycznia 1998 r. we Wrocławiu i tam został pochowany.