Jaki jest Lubaczów? Jakie oblicze ma to miasteczko leżące na rubieżach naszego kraju? Czy jest coś, co go wyróżnia? Żyjąc i mieszkając tutaj, nie zauważamy w mieście nic nadzwyczajnego. Ot, tak jak inne. Te same wschody i zachody słońca i te same zmagania się ludzi z codzienną rzeczywistością. A jednak nie brak osób, które zauważają tutaj nieuchwytną atmosferę kresowego miasteczka.
Aby jednak zobaczyć owe odrębności, lokalność, trzeba na jakiś czas odlecieć stąd, i wracając po latach, w całej krasie ujrzymy inność miasta, namiastkę jego romantyki, a nawet egzotyki. – mówi warszawiak z lubaczowskim rodowodem. Na co dzień, rozmawiając z mieszkańcami, można usłyszeć różnorodne opinie o mieście. Lubaczów przypomina wieś! To najbardziej pejoratywne określenie. Coraz rzadziej jednak spotykane. Wyrósł on już z wiejskości. Przybyszami ze wsi byli dzisiejsi dziadkowie, ale już ich dzieci, wnuki, to rodowici lubaczowianie. Jednakże ów wiejski rodowód przestaje być naganny i coraz częściej z dumą jest akcentowany.
Popularna jest opinia, że Lubaczów to miasto emerytów i rencistów, gdyż oni mają znaczący wpływ na kondycję miasta. Z ich emerytur, rent utrzymują się sklepy, kształcą są ich wnuki, uiszczane są opłaty za wodę, prąd. Jako bardziej czasowi rej wodzą w dysputach i tym samym kształtują obiegowe opinie o mieście. Jest też pogląd, że Lubaczów to miasto przedsiębiorców. Wbrew pozorom w Lubaczowie jest zarejestrowanych ponad 800 firm. Są to sklepy, zakłady usługowe i produkcyjne. U ich właścicieli trwa ciągły, przyprawiony stresami dyskurs o powstających i upadających firmach. Trzeba przyznać, że w mieście pozbawionym przemysłu ich kondycja nie jest najlepsza. Można też usłyszeć, że Lubaczów to miasto urzędników, nauczycieli i uczącej się młodzieży. A więc inteligencja, w tym ludzie z wyższym wykształceniem. Liczna rzesza nauczycieli, wprawdzie już nie w takim zakresie jak dawniej, ma wciąż znaczący wpływ na otaczającą rzeczywistość. To oni są obecni w samorządzie miasta, w ostatnim ćwierćwieczu dwóch burmistrzów było nauczycielami.
Kolejna opinia. Lubaczów to miasto bezrobotnych. Wprawdzie to zjawisko nie rzuca się w oczy, gdyż ludzie pozbawieni pracy są w cieniu, nie afiszują się ze swym statusem. Większość z nich jest za granicą, o pracę w Lubaczowie jest nader trudno. To w dużej mierze dzięki nim mieszczanie zakotwiczeni są niemal na wszystkich kontynentach. Liczna rzesza lubaczowian trafiła do Niemiec, Francji, Anglii, Austrii. Utrzymują kontakt z rodzinnym miastem. Dzwonią, odwiedzają i wracają, namiastkę tamtej rzeczywistości przenoszą w lubaczowskie realia. Można więc powiedzieć, że Lubaczów to miasto o wielu obliczach. Bliższa prawdy jest opinia, że Lubaczów to tygiel, gdyż dopiero wszystkie wymienione grupy tworzą żywy nawzajem się wzbogacający organizm. Przybysze z okolicznych miejscowości wnoszą do Lubaczowa to, co było najlepsze w ich rodzinnej tradycji. Mamy tu osoby niezwykłe, wyjątkowe, jak też i takie, którym odpowiada zastój i przeciętność. Jest tutaj wszystko: przykłady niezwykłego wizjonerstwa, inicjatywy, jak też okazy stagnacji, krótkowzroczności, zobojętnienia. Oto dyrektor banku Paweł Kapel zbudował obiekt będący wizytówką miasta, dyrektorka Miejskiej Biblioteki Katarzyna Pelc-Antonik z placówki uczyniła promieniujący na środowisko prężny ośrodek kultury. Mamy też przedsiębiorców, Krzysztofa Szczepańskiego prezesa Zakładu Wyrobów Galanteryjnych i Zbigniewa Hassa, właściciela firmy budującej domki jednorodzinne, którzy swymi dokonaniami udowadniają, że w Lubaczowie można odnieść sukces.
Lubaczów to miasto wciąż nieodkryte, zagadkowe, nieodgadnione. Pełne zadziwiających paradoksów. W natłoku codziennych spraw, inwazji mediów mamy coraz mniej czasu na refleksje o mieście, w którym przyszło nam żyć i mieszkać. Warto podjąć trud jego odkrywania, budowania jego tożsamości i nadawania mu indywidualnego wyrazu. Atutem jest jego więź z dawnymi kresami, peryferyjność, bliskość granicy i bogate tradycje. Przybysz winien „czuć” i widzieć ową kresowość.