Ta przygoda życiowa i intelektualna była czymś zaskakującym dla nas obu. Zygmunt Bauman (1925-2017) swojej wersji wydarzeń już nie opowie, bo zmarł przed kilku laty. Ja zapamiętałem ją jako jeden z największych darów Opatrzności, jaki mi się w życiu przydarzył. A było to tak. Byłem wówczas redaktorem kwartalnika „Życie Duchowe” i wymyśliłem ankietę na temat „W co wierzy ten, kto nie wierzy?”, zapraszając do wypowiedzi zarówno wierzących, jak i niewierzących. Odpowiedzi były entuzjastyczne. Większość respondentów (zwłaszcza niewierzących) wypowiadała się na ten temat po raz pierwszy z tego prostego powodu, że wcześniej nikt ich o to nie pytał, a okazało się, że mieli na ten temat naprawę wiele do powiedzenia. Tych wypowiedzi było tak dużo, że zdecydowaliśmy się wydać je w osobnej książce, która ukazała się w 2002 roku pod tytułem Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi. Ku mojej radości wstęp do niej napisał Leszek Kołakowski, który swój tekst zatytułował „Wiara dobra, niewiara dobra”.
Gdy w 2005 roku rozstałem się z zakonem jezuitów, nadal spotykałem wielu ludzi, którzy w tamtej ankiecie się wypowiadali, z niektórymi się zaprzyjaźniłem. Jednym z autorów, który wypowiedział się na ten temat, był właśnie Zygmunt Bauman, który jak pewnie wielu czytelników „Kresowiaka” wie, był nie tylko światowej sławy socjologiem, ale również osobą kontrowersyjną, której wielu, zwłaszcza radykalnych publicystów, wypominało stalinowski okres służby reżimowi. Jak wiadomo, takich „reżimowców” w latach 40. i 50. było w Polsce dziesiątki tysięcy. Wielu z nich po roku 1989 się „nawróciło” i stało się przykładnymi katolikami, często wyprzedzając w gorliwości tych, którzy w czasach PRL-u trzymali się daleko od partii, ale za to byli blisko Kościoła, za co spotykały ich szykany. Tak było również z wieloma intelektualistami, którzy po okresie czynnego zaangażowania nie tylko odżegnywali się od komunizmu, ale twierdzili, że to inni ich do tego zmuszali, a oni w gruncie rzeczy zawsze wierzyli w Boga i od zawsze byli wrogami komunizmu. Zygmunt Bauman był inny. Nie tylko nigdy się nie wypierał swojej komunistycznej przeszłości, ale sam czynnie zaangażował się w proces zmiany komunizmu, za co został zarówno z partii, jak i z Polski wy-rzucony, wraz z wieloma innymi, podobnie jak on myślącymi, w 1968 roku. Oprócz faktu, że Bauman był, jak to się wówczas mówiło, rewizjonistą, czyli reformatorem komunistycznym, był on również, podobnie jak jego żona Jadwiga, Żydem. Jak pamiętamy, rok 1968 był również okresem wielkiej nagonki antysemickiej, w której o wszystkie polskie nieszczęścia obwiniano Żydów. Niestety ta gomółkowsko-moczarowska propaganda była popularna nie tylko wtedy, ale znajduje swoich zwolenników również dzisiaj.
Jednak na emigracji Zygmunt Bauman nie zaczął rozpamiętywać doznanych krzywd, tylko z nowym zapałem poświęcił się nauczaniu i pisaniu nowych książek, pracując na różnych uniwersytetach. Najpierw w Tel Avivie w Izraelu, potem w Canberze w Australii, a najdłużej w Leeds w Wielkiej Brytanii. Tam właśnie go odwiedzałem i tam nasza przyjaźń się pogłębiła. Miałem też okazję oglądać w różnych częściach świata, jak wielkim szacunkiem otaczany jest ten pochodzący z Polski socjolog, który zachował przy tym skromność i prostotę dziecka. Zawsze ciekawił się nowymi ideami, wiele z nich sam tworzył, jak chociażby pojęcie płynnej nowoczesności czy globalizacji, które weszły do powszechnego języka.
O tym wszystkim rozmawialiśmy i pewnego razu Bauman mnie zapytał, czy nie moglibyśmy razem napisać książki. I tak się stało. W 2013 roku opublikowaliśmy O Bogu i człowieku. Rozmowy, która została przetłumaczona, jak wiele innych zresztą książek Baumana, na wiele języków. Po jej wydaniu mieliśmy obaj poczucie, że nie wszystko udało nam się w niej opowiedzieć, dlatego zdecydowaliśmy się na napisanie drugiej książki O świecie i sobie samych, która w 2015 roku ukazała się w języku angielskim i w tłumaczeniach na inne języki. Choć napisana w 2014 roku, nie znalazła wydawcy zainteresowanego jej publikacją w Polsce. Jednym z powodów było to, że różne grupy radykałów organizowały bojkot wykładów Baumana i jego polski wydawca wyraźnie się przestraszył. Trudno było też namówić innych. Dzięki Wydawnictwu Arbitror to się zmienia. Nasza książka wreszcie się ukazała, a okładkę można zobaczyć razem z tym tekstem.
Nawiązuje do tej wcześniejszej, wspomnianej wyżej O Bogu i człowieku, ale stanowi autonomiczną całość (choć sięgnięcie do tej pierwszej będzie stanowiło ciekawe dopełnienie). Jej głównym tematem jest wpisanie biografii, odmiennych zarówno ze względu na czas urodzenia (Bauman ur. 1925, Obirek ur. 1956), jak i życiowych perypetii w konteksty historyczne, polityczne, kulturowe, a nawet religijne. Lektura pouczająca dla każdego zainteresowanego motywacjami kierującymi ludźmi w ich wyborach egzystencjalnych i krytyczną refleksją nad płynną nowoczesnością i ponowoczesnością.
Dla mnie obie te książki to była okazja, by się zastanowić nie tylko nad moimi osobistymi wyborami, które nie zawsze były zrozumiałe nawet dla najbliższej rodziny, ale przede wszystkim intelektualna przygoda. Rozmowa z kimś, kto nie tylko dzielił się ze mną swoimi przemyśleniami, ale również był zaciekawiony tym, co mam do powiedzenia. Mam wrażenie, że dzisiaj taka sztuka rozmowy jest czymś zbyt rzadkim. Ludzie nie tylko nie mają czasu, by słuchać tego, co mają do powiedzenia inni, ale nawet nie są skłonni zastanowić się nad sobą i nad własnymi wyborami życiowymi. Zachęcam każdego, kto ma ochotę i czas, by zapoznał się z tymi rozmowami. Być może sprowokuje też wielu z naszych czytelników, by podjąć podobną rozmowę o swoim własnym życiu.
Na koniec chciałbym powiedzieć coś, co jest dla mnie wyjątkowo istotne. Otóż tak jak Zygmunt Bauman w 1968 roku ostatecznie rozstał się z partią, ale pozostał wierny ideałom lewicowym z czasów młodości, tak i ja, choć w 2005 roku rozstałem się z zakonem jezuitów, to nie przestałem wierzyć w ideały Ewangelii. Ta wierność sobie zapewne nas do siebie zbliżyła i pozwoliła nam wspólnie podziwiać papieża Franciszka. Bauman miał okazję się z papieżem spotkać w Asyżu we wrześniu 2016 roku, gdzie wygłosił wykład na temat dzisiejszych ubogich. Jak wiadomo, jest to temat wyjątkowo bliski papieżowi Franciszkowi, który od początku swego pontyfikatu wiele miejsca poświęca uchodźcom, emigrantom i w ogóle ludziom nieszczęśliwym. Wiem nie tylko od Baumana, ale również od wielu osób bliskich papieżowi Franciszkowi, że poglądy Baumana były papieżowi bardzo bliskie. Włoski wydawca książek Zygmunta Baumana Giorgio Laterza mówił mi, że gdyby nie śmierć Baumana, na pewno udałoby się wydać wspólne rozmowy polskiego myśliciela z argentyńskim papieżem. Takiej książki nie ma, ale przecież ideały bliskie im obu możemy wcielać w nasze codzienne życie.