Amnezja? Zdzisław Zadworny

W ostatnim swoim artykule obiecałem wrócić do spraw strażackich. Wywiązuję się z tej obietnicy. Szczególnie, że maj to miesiąc licznych uroczystości związanych z patronem strażaków – świętym Florianem. Drugim bodźcem były telefony druhów, którzy z żalem odnieśli się do powiatowej gali. Srebrny jubileusz to czas wspomnień, m.in. o wielu z nich. Niestety, zostali oni wykluczeni. Nie ukrywam, że osobiście czułem się niekomfortowo, gdy wymieniani byli pracownicy instytucji powiatowych obsługujących Zarząd Powiatowy OSP w Lubaczowie, a nie jego członkowie.

Piszę ten tekst jako świadek powstania i funkcjonowania tej struktury. Niestety, zawiódł mnie brak szacunku wobec wieloletnich działaczy strażackich w naszym powiecie. Mam świadomość, że pomysłodawca gali, dh prezes Leszek Król starał się o jak najpiękniejszą oprawę. Pomocny w tym zakresie okazał się Powiat Lubaczowski. Rozumiem, że w ostatnich latach politycy, szczególnie z prawicy, rozpychają się w strażach. Jednak nie do wytłumaczenia jest pominięcie we wspomnieniach takich osób jak: Józef Michalik, Bronisław Koczan, Antoni Steczkiewicz, Edward Dziaduła, Andrzej Osuch czy Tadeusz Ja-
błoński, którzy działalności strażackiej poświęcili wiele lat swojego życia. Jeśli o nich zapomnimy, to kto za kilka lat będzie pamiętał o obecnych władzach?

Jeśli sami nie umiemy się szanować, to kto nas uszanuje? Brak szacunku dla działalności związku nastąpił w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości, gdy Zarządy Oddziałów Wojewódzkich ZOSP zostały pozbawione prawa dysponowania środkami na zakupy sprzętu strażackiego i samochodów. Do tego czasu Związek OSP otrzymywał dotacje na te inwestycje. Opinie w tym zakresie wydawały Zarządy Oddziałów Powiatowych. W ramach struktur powiatowych istniała swoista kolejka, szczególnie po zakup samochodów
strażackich. Dzięki temu, to sami strażacy decydowali kto te środki otrzyma. Oczywiście wymagało to też zaangażowania finansowego samorządów gminnych. Zakupy były oceniane pod kątem lokalnych potrzeb oraz aktywności jednostek OSP. Taka forma demokracji nie uzyskała akceptacji władz prawicowych. Posłowie w tym systemie nie mogli „błysnąć” przed wyborcami. Dlatego zmieniono formułę, zgodnie z którą dotacje były udzielane na podstawie znajomości z rządzącymi.

– całość w najnowszym wydaniu-