Mój Kustroń III Adam Łazar

 Brat codziennie czytał. Po przyjściu z pracy przebierał się i siadał do książki. Lubił też czytać, klęcząc przy otomanie, na której rozkładał książki i brulion do robienia notatek. O tym, jak czytał, pisał Broniewski w Pamiętniku drukowanym w numerze 6/1965 „Polityki”. Czytam według wskazówek Kustronia. Czytam, przeczę, potakuję, szukam. Czytany tekst jest materiałem do własnych rozważań. W czasie czytania robił dużo notatek w grubym zeszycie lub na małych karteczkach, jedna czwarta stronicy zeszytu. Przy robieniu notatek posługiwał się zwykłym ołówkiem lub piórem. Nie lubił ołówków kopiowych i wiecznych piór. Na każdej karteczce zapisywał tylko jedną uwagę czy myśl. Karteczkami posługiwał się później w opracowywaniu jakiegoś zagadnienia.

  Rezultatem takiego czytania była duża wiedza, którą brat posiadał. Mógł rozmawiać z każdym i o wszystkim, z głęboką znajomością zagadnienia. Wydaje się, że najbardziej – poza wojskowością, która była jego zainteresowaniem zawodowym – ciekawiły go sprawy społeczne, filozofia, religioznawstwo. Brat bardzo dużo pracował umysłowo. Był mężczyzną dobrze zbudowanym, wysokim, postawnym, na tym tle wyraźnie odbijały się jego oczy, często zaczerwienione świadczą o intensywnej pracy umysłowej.

 Biblioteka brata, notatki napisane przez niego, broszurki, wszystko zaginęło we wrześniu 1939 roku. A w liście z 15 maja 1970 r. napisał: „Szanowny Panie! Córka moja studentka Uniwersytetu Warszawskiego przypadkowo znalazła w Centralnej Bibliotece Wojskowej w Warszawie broszurkę napisaną przez brata. Odpisała ją na maszynie i przysłała jeden egzemplarz do was”. Brat pracował wtedy w Ministerstwie Spraw Wojskowych i organizował ruch spółdzielczy w wojsku. Były to początki tego ruchu i z tego punktu widzenia trzeba ocenić tę broszurkę.

 Dzisiaj inaczej to wygląda. Zgodnie z obietnicą pisania wspomnień o bracie, dzisiaj napiszę trochę o jego codziennym życiu. Brat był prawie całkowitym abstynentem, nie palił, nie pił lub czynił to w bardzo wyjątkowych okazjach i umiarkowanie. Na moim weselu 1 stycznia 1939 roku był brat i całe towarzystwo, około 15 osób, nie miało okazji wypić jednego litra wódki, co było wynikiem stylu picia, jaki narzucił brat. Nie jadł dużo mięsa, raczej nabiał i warzywa. Jadłospisy układał sam i wywieszał w kuchni. Wydaje mi się że zamiłowanie do potraw jarskich z jednej strony wynikało ze spraw zdrowotnych, z drugiej zaś znajomości filozofii indyjskiej, która ten sposób odżywiania propagowała.

 Do ubrania nie przywiązywał większej uwagi. Zauważył to Broniewski, który w swoich „Pamiętnikach” pisze: „Mając spotkać Kustronia, zatrzymałem się w bramie, bo zdawało mi się, że jestem za elegancko ubrany i że zbyt wielkim krytynem byłbym się wydać”. Były od tego wyjątki. Kiedy pierwszy raz odwiedziłem go w Bielsku, po przyjęciu przez niego dowództwa dywizji podhalańskiej, wyjął z szafy pelerynę podhalańską i kapelusz góralski z dużym piórem, ubrał się i z dużą dumą pozwalał się podziwiać. Przy tej okazji zauważył, że moje wysokie buty są lepiej uszyte niż jego. Szył to jakiś szewc z Łomży i nie były wcale eleganckie.

 Dla ludzi, którzy nie znali brata, a byli przyzwyczajeni do specjalnego na efekt stylu życia oficerów, postępowanie brata było szokujące. Po chwili rozmowy z bratem zapominało się, że byli ubrani. Brat musiał zaimponować każdemu głęboką wiedzą, bystrością wypowiedzi i myśli, i swoimi zapatrywaniami. Jedynym większym meblem w jego mieszkaniu była kanapa obita czerwonym aksamitem. Brat mówił, że jako syn kolejarza musi mieć w mieszkaniu kanapę taką, jakie były wtedy w użyciu w wagonach 1 klasy”. Szkoda, że nie zachowały się inne listy. Z osób, z którymi współpracowałem przy zbieraniu materiałów do życiorysu gen. Józefa Kustronia należy wymienić dziennikarza z Krakowa, redaktora Ryszarda Zielińskiego, autora takich książek jak „Dzień coraz krótszy”, „Bitwa pod Oleszycami”. „Wrzesień pod Karpatami 1939 r.”. Dzięki niemu lepiej poznałem działalność Kustronia z lat nauki w gimnazjum w Nowym Sączu i w organizacjach młodzieżowych. Utrzymywałem kontakty listowne z rodziną: wdową po Generale – Aleksandrą, córką Krystyną, synami – Stanisławem i Adamem. Lista osób, które odpowiedziały na nasze listy i prośby jest znacznie dłuższa.